Ćwierć wieku po transformacji ustrojowej polskie muzealnictwo nadal
głęboko tkwi w poprzednim systemie. Problem leży po stronie
muzeów, które są od lat źle a właściwie w ogóle nie są
zarządzane przez osoby bez wyraźnego poczucia misji. Nie ma bowiem
żadnych modelowych rozwiązań kierowania polskimi muzeami. Polskie
muzea borykają się z kilkoma systemowymi problemami, które mają
kapitalne znaczenie w budowaniu renomy tych instytucji.
Po pierwsze, ich organizacja oraz zarządzanie. Należałoby bardzo
dokładnie przyjrzeć się systemowi i strukturze zatrudnienia
pracowników zajmujących kierownicze stanowiska w muzeach. Wiele
stanowisk jest obsadzonych przez sprawdzonych towarzyszy, którzy nie
załapali się na dużo bardziej eksponowane stanowiska partyjne,
sekretarzy itd. i zostali zdegradowania do zarządzania „kulturą”.
Przy „wyborze” dyrektorów państwowych instytucji kultury
podległych bezpośrednio resortowi kultury, nikt się nie bawi w
tzw. konkursy, tutaj nawet fikcyjne konkursy nie obowiązują.
Dyrektorzy resortowych muzeów "rekrutowani" są spośród funkcjonariuszy tegoż resortu. Natomiast tzw. konkursy „rozgrywają” samorządowcy, w tym
wypadku praktycznie resort umowa ręce.
Po drugie, sprawy finansowania, w których brakuje sprawnego systemu
rozliczania zarządzających z wykorzystania publicznych środków.
Brak systemu finansowania z środków poza publicznych.
Po trzecie, nieuregulowane kwestie własnościowe.
Sprawia to, że dyrektorzy muzeów łatwo akceptują istniejące
status quo ograniczając się do zarządzania już istniejącym
stanem rzeczy, z trudem proponują nowe rozwiązania, które mogłyby
wpłynąć na rozwój organizacji. I tak sytuacja w większości
polskich muzeów, zwłaszcza tych oddalonych od dużych ośrodków
miejskich jest krytyczna. Muzea, które powinny rozwijać kulturę
swojego regionu, promować wiedzę o przeszłości oraz edukować
młode pokolenia tak naprawdę stają się reliktami czasów
minionych, ostatnimi w kolejce po pieniądze wydawane przez
samorządy. Muzea przez kadrę zarządzająca traktowane są jak
prywatne folwarki, szczególne pole manewru na tą okoliczność,
stwarzają rezydencje pałacowo-parkowe. Kustosze muzealni traktują
podległe sobie zbiory, które są dobrem narodowym, jak własne.
Zazdrośnie ich strzegą nie udostępniając do badań innych
muzealników i naukowców.
(M.K.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz