Ministerstwo Kultury
i Dziedzictwa Narodowego nie reaguje na nie udzielenie informacji
publicznej przez muzeum państwowe
(http://zwokandy.blogspot.com/2016/12/zorganizowana-grupa-p-jan-m-stefan-o.html).
Nieudzielanie informacji publicznej stoi w sprzeczności z art. 23
ustawy o dostępie do informacji publicznej i podlega
odpowiedzialności karnej.
D. muzeum to tzw.
resortowe dziecko, udziela się m. in. jako sekretarz koła
łowieckiego A. z siedzibą w Komendzie Głównej Policji (wcześniej w Komendzie Głównej Milicji). Członkowie
koła łowieckiego to przeważnie byli milicjanci. Towarzyszem
polowań i biesiad myśliwski d. muzeum jest były prezydent
Bronisław Komorowski.
Do d. muzeum
należała spółka, która przez 10 lat działała w państwowym
muzeum kierowany przez tegoż d., spółka zajmowała się
urządzeniem polowań dla obcokrajowców i handlem chemikaliami
(czytaj: http://zwokandy.blogspot.com/2014/05/tu-t.html).
Nie wiadomo jakim
sposobem muzeum znalazło się w gronie 20 muzeów państwowych
podległych bezpośrednio Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa
Narodowego (pośród muzeów takich jak: Wieliczka, Wawel, Malbork,
muzea narodowe, warszawskie Łazienki). Muzeum „siedzi kątem” w
budynkach innego państwowego muzeum, wartościowsze zbiory to
depozyty. Kierując dwudziestu kilkuosobowym zespołem d. muzeum
pobiera wynagrodzenie takie jak dyrektorzy najważniejszych i
największych muzeów w Polsce, kilkukrotnie wyższe od swoich
szeregowych pracowników. Od niedawna d. muzeum dobrał sobie jeszcze zastępcę w wieku przedemerytalnym (chodzi o pozyskanie odpowiednio wysokich świadczeń emerytalnych i przedemerytalnych).
D. muzeum oskarżył
mnie nieprawdziwie o kradzież z muzeum wypchanej kaczki (poniżej
wyrok uniewinniający).
Kontrole w muzeum
wykazują n.; np. kontrola NIK z 2008 r..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz