niedziela, 8 lutego 2015

Kłamstwo sądowe wicedyrektora państwowej instytucji kultury Stefan O.

Stefan O. przed tzw. Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia Wydział VIII Pracy i Ubezpieczeń Społecznych 07-01-2009 po odebraniu przez sąd przyrzeczenia (art. 233 § 1 kk, zgodnie z warunkiem odpowiedzialności art. 233 § 2 kk) zeznał, cytat: nie łączyły mnie z powodem (Ireneuszem Wojczukiem) relacje hierarchiczne, on był kierownikiem działu p.-ł., a ja kierownikiem działu sztuki.

Art. 233.
 § 1. Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Warunkiem odpowiedzialności jest, aby przyjmujący zeznanie, działając w zakresie swoich uprawnień, uprzedził zeznającego o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznanie lub odebrał od niego przyrzeczenie.

Dyrektor muzeum warszawskiego Piotr Ś. przed tym samym tzw. sądem 13-05-2009 zeznał, cytat: pod moją nieobecność dokumenty podpisuje pani B. i pan O.. Byli oni też przełożonymi pracowników pod moją nieobecność.
Pełnomocnictwo z 2-01-2004 upoważnia Stefana O. do zastępowania dyrektora muzeum.


Już wcześniej Stefan O. był upoważniany do zastępowania dyrektora (protokół z 04-03-1999).



O zachowaniu tzw.: prokuratury i sądu w sprawie karnej przeciwko Stefanowi O. dotyczącej jego nieprawdziwych zeznań czytaj w poście: http://zwokandy.blogspot.com/2014/04/naciski-na-biegego_4064.html
Postępowanie cywilne przeciwko Stefanowi O. dotyczące tej samej kwestii umorzono na mocy postanowienia z 09-09-2014 r. podpisanego przez podającą się za sso Grażynę Kunicką. Z tzw. sądu nie otrzymałem zwrotu opłaty sądowej uiszczonej za to postępowanie. Stefana O. występującego jako osoba fizyczna reprezentował radca prawny Jan M. pracujący dla muzeum od 1988 r.. Dla muzeum zatrudniającego dwadzieścia kilka osób poza Janem M. pracuje jeszcze jedna prawnik (na etacie muzealnym) Agata Abramowska (wcześniej Dorota Więckiewicz). W sprawach sądowych z udziałem Piotra Ś., Stefana O., Emilii B. jako osób fizycznych reprezentuje te osoby Jan M.. I służbowo i prywatnie...
Oskarżenie prywatne przeciwko Stefanowi O. skierowane 25-10-2012 do tzw. sądu rej. W. Ś. do dnia dzisiejszego pozostaje nierozpoznane (nie wszczęto postępowania).
Tzw. muzeum wykorzystuje w internecie bez zapłaty moje fotografie (czytaj post: http://zwokandy.blogspot.com/2014/05/fotografie-na-stronie-internetowej.html) i nie kwapi się za to zapłacić. Swoich roszczeń muszę dochodzić w tzw. sądzie. Stefan O. aby udowodnić, że fotografie wykonywałem aparatem fotograficznym należącym do muzeum (chodziło o to aby udowodnić, że fotografie zrobiłem w godzinach pracy aparatem będącym własnością muzeum itp.) sporządził taki oto dokument.
 

W „dokumencie wypożyczenia”, który powstał w 2010 r. (zwracam uwagę bez mojego podpisu jako rzekomo wypożyczającego) Stefan O. powołuje się na rzekome wypożyczenia sprzed 10 lat. Miał mi być udostępniany „aparat Minolta”. Chodzi o cyfrowy aparat Minolta Dimage A1, który był w posiadaniu muzeum. Fotografie wykonane tym aparatem można znaleźć na stronie internetowej muzeum i we właściwościach pliku sprawdzić, czy to ten aparat. Szkopuł w tym, że moje fotografie wykonywane były aparatem analogowym na filmach fotograficznych i taki materiał dowodowy załączony został do akt sprawy. Ponadto świadek Stefan O. przed tzw. Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia Wydział VIII Pracy i Ubezpieczeń Społecznych 07-01-2009 podkreśla, cytat: ja posiadałem wyłączność na fotografowanie eksponatów muzealnych. Tak mi powiedział dyrektor 5 lat temu. Na użytek służbowy i prywatny żaden inny pracownik nie był uprawniony do robienia takich zdjęć. Eksponaty będące własnością muzeum mogłem fotografować tylko ja.
Stefan O. i Emilia B. wyjeżdżali we dwoje służbowym autem na wielodniowe delegacje służbowe (z hotelami itd.) celem wykonywania fotografii. Fotografie „nie wychodziły”, wyjazdy powtarzały się celem poprawiania zdjęć... Często, w godzinach pracy, drzwi prowadzące do ich połączonych ze sobą gabinetów były zamknięte, a nie widziano nikogo by wychodził. W muzealnym światku krążą zdjęcia, które wykonywali sobie nawzajem w ramach „obowiązków służbowych”.



Do niektórych anonimów pisanych przez pracowników muzeum załączane były fotografie wykonane przez Stefana O. ale o pisanie tych anonimów Piotr Ś. oskarżył mnie (czytaj posty: http://zwokandy.blogspot.com/2014/05/nieprawdziwe-oskarzenia-o-wysyanie.html http://zwokandy.blogspot.com/2014/09/nikogo-w-polsce-nie-interesuje-amanie.html)
Organizację tygodniowego wyjazdu do Paryża dla zatrudnionych w muzeum zlecono córce Stefana O., która wybrała się na ten wyjazd w towarzystwie swojej koleżanki.
Stefan O. za komuny w służbach mundurowych, potem w muzeum wojska, po czym został na długie lata kierownikiem działu sztuki w muzeum warszawskim, ostatnio awansował na wicedyrektora (przypominam w muzeum pracuje dwadzieścia kilka osób).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz